- 1 Zbiórka na leczenie psów z pseudohodowli (106 opinii)
- 2 Nowe podziemne zbiorniki w Akwarium (132 opinie)
- 3 Kokosanka została pingwinem roku 2024 (24 opinie)
- 4 Koń z Gdyni na gigancie (86 opinii)
- 5 58 psów zabrano z nielegalnej hodowli (244 opinie)
- 6 Psy z pseudohodowli potrzebują pomocy (334 opinie)
Kto skrzywdził Dyzia? Poszukiwania "opiekuna" trwają
Skrajnie wygłodzony, ledwo trzymający się na nogach pies w wigilię Bożego Narodzenia szedł środkiem drogi wojewódzkiej w Gdańsku. Dzięki pomocy dobrych ludzi trafił pod opiekę najlepszą z możliwych. Wymaga jednak rehabilitacji, dlatego potrzebny jest dom tymczasowy lub stały na terenie Trójmiasta. Trwają także poszukiwania osoby, która doprowadziła go do tak opłakanego stanu - za wskazanie poprzedniego "opiekuna" Dyzia wyznaczono nagrodę w wysokości 2 tys. zł.
W wigilijne przedpołudnie środkiem drogi wojewódzkiej w Gdańsku na wysokości Rudnik szedł pies. Nie dało się go nie zauważyć, zwłaszcza ze względu na jego stan. Ledwo trzymał się na podkurczonych łapach, grzbiet miał wygięty w łuk i sprawiał wrażenie, że składa się z samych kości obciągniętych skórą.
Nie wiadomo, jak długo samochody mijały go bezrefleksyjnie. W końcu jeden z kierowców zatrzymał się, wziął go na ręce i zaniósł do pierwszego napotkanego gabinetu weterynaryjnego.
Zwierzak miał dużo szczęścia, że trafił na pana Krystiana, który - choć nie miał żadnego doświadczenia z psami - postanowił wytrwale szukać dla niego ratunku. Do akcji włączyła się jego znajoma, pani Agata. Od słowa do słowa pies trafił do Renaty Holender, doświadczonej w pomocy zwierzętom, jednocześnie administratorce grupy Zaginione/Znalezione zwierzęta - Trójmiasto i okolice na Facebooku, liczącej prawie 28 tys. członków.
Od śmierci dzieliło go kilka dni
Dyzio - bo takie imię otrzymał wychudzony psiak - okazał się zwierzęciem, którego od śmierci dzieliły najwyżej dni. Skrajnie zagłodzony, ze zdeformowanymi z zaniedbania stawami, z zapaleniem wątroby i skóry... ale z wielką wolą życia.
- Przez moje ręce przeszły setki czworonogów, ale tak wychudzonego zwierzaka jeszcze nie widziałam - mówi Renata Holender. - Nie był w stanie utrzymać się na łapkach, kiedy próbował iść, trząsł się z wysiłku i cały drżał. Wygięte i zdeformowane łapy wyginały się, z osłabienia nie były w stanie unieść ciężaru i tak kruchego już ciałka.
2 tys. zł nagrody za wskazanie właściciela Dyzia
Jak mówią specjaliści, Dyzio z całą pewnością był psem właścicielskim. To niemożliwe, żeby błąkając się samopas po mieście, doprowadził się do takiego stanu. Zwierzęta, które żyją wolno, potrafią sobie poradzić, przede wszystkim znajdując pożywienie w śmietnikach i na osiedlach mieszkalnych. Pies w takim stanie nie błąkał się długo - po prostu by nie przeżył.
- Dyziek ma około dwóch lat i jest najsmutniejszym psem na świecie - mówi Renata Holender. - Jego ufność i ciągłe wtulanie się we mnie powodują, że oczy mam mokre. Jakkolwiek byśmy się nie starali, Dyziek już nigdy nie będzie w pełni sprawnym psem. Deformacja kości i stawów jest tak wielka, że może ulec poprawie, ale cud się nie stanie. Im dłużej patrzę na Dyźka, tym więcej we mnie złości, tym większe poczucie obowiązku odszukania i ukarania tego, który mu to zrobił. Sprawił, że Dyziek ciągnie za sobą łapy, przewraca się na panelach i zbija kręgosłup pozbawiony jakiejkolwiek osłony z mięśni i tłuszczu. Nie ma we mnie zgody na krzywdzenie słabszych, dlatego zrobię wszystko, aby sprawiedliwości stało się zadość.
Za wskazanie osoby, która doprowadziła psa do takiego stanu - jego poprzedniego "opiekuna" - wyznaczono nagrodę w wysokości 2 tys. zł.
Poszukiwany dom tymczasowy
Dyzio jest obecnie pod opieką najlepszą z możliwych. Ma zapewniony własny ciepły kąt, opiekę weterynaryjną, karmę wysokiej jakości i suplementy. Będzie również przechodził rehabilitację.
Proces rehabilitacyjny potrwa długo, dlatego pies powinien na ten czas zamieszkać na terenie Trójmiasta. W związku z tym poszukiwany jest dom tymczasowy lub stały, a przede wszystkim osoba, która będzie w stanie zawozić go raz lub dwa razy w tygodniu na rehabilitację - masaże, bieżnię wodną i tym podobne zabiegi.
Pokryte zostaną wszelkie koszty związane z utrzymaniem psa, także opieka weterynaryjna. Nowy opiekun Dyzia może także liczyć na wszelkie wsparcie związane z formalnościami. Historia Dyzia poruszyła dziesiątki, a nawet setki osób. Dzięki wsparciu członków grupy Zaginione/Znalezione Zwierzęta uzbierano kilka tysięcy złotych, które zostaną przeznaczone na pomoc Dyziowi.
- Joanna Skutkiewiczj.karjalainen@trojmiasto.pl
Opinie (141) ponad 20 zablokowanych
-
2020-01-04 14:21
taki fajny... (1)
widać, że to taki fajny psiak... jak można było doprowadzić go do takiego stanu??? pytam co to za bydlę, nie ujmując bydlęciom... czyli raczej po prostu łotr. pies, jak każde inne zwierzę to zobowiązanie, które podejmujemy na lata... gnój, który doprowadził tego psa do tego stanu powinien być publicznie pałowany do tego stopnia, aż nastąpią takie same zmiany nieodwracalne w jego organiźmie, do końca życia aby kulał, jadł przez rurkę i wydalał bez kontroli, to jakieś minimum... a do tego jakieś pudło, gdzie "koledzy" wyczuleni bardzo na krzywdę zwierząt (tak dokładnie jest pod celą, wiem co mówię) umilili by mu życie choćby przez pół roku... gwarantuję... wystarczy. może zróbmy dodatkowy fundusz, zrzutkę, na wskazane konto przez panią Renatę aby kwota wzrosła za złapanie ...., do 5-10 czy ileś tam, tysięcy ktoś tego psa zna na pewno, za konkretne pieniądze pójdzie nawet świadczyć do sądu przeciw gnojowi, zbierzemy kasę, a gnoja się złapie. Zawsze jest jakaś cena za prawdę. Powiem tak. Musi być przykład, że my, zwykli ludzie, którzy kochają swoje zwierzęta, jesteśmy w stanie się zebrać i ukarać przykładnie ..., który nad swoim zwierzęciem był w stanie tak się pastwić...Nagroda wartości paru tysięcy może kogoś skłonić bardziej niż te dwa tysiące, chodzi o cel, złapać gnoja.
- 24 0
-
2020-01-04 16:06
ale ten właściciel może nawet być z innego miasta w Polsce...
- 0 1
-
2020-01-04 14:26
dobry człowiek
dziękuję panie Krystianie za pana dobre serce
- 32 1
-
2020-01-04 15:32
A nasz Dyzio już ma się dużo lepiej:)
Biega, jak dzikus.Śledzę FB jego opiekunki.Cudownie.
- 18 1
-
2020-01-04 15:54
Może szedł drogą, bo ktoś go wyrzucił z auta?
Biorąc pod uwagę skrajne wychudzenie, jest duże prawdopodobieństwo, że on się nie błąkał (bo chyba nie miałby sił), tylko ktoś go wyrzucił z auta i dlatego szedł tą drogą (może nawet w stronę, w którą odjechał samochód). "Właściciel" może być więc równie dobrze spoza Trójmiasta. Straszne, do jakiego stanu doprowadził psiaka. Pies miał szczęście w nieszczęściu, że nikt go nie potrącił i że ktoś miał wielkie serce, żeby się zatrzymać i nim zaopiekować. Za niskie kary są za przestępstwa związane ze znęcaniem się nad zwierzętami. Przykro patrzeć na wygląd tego malucha :-(
- 10 0
-
2020-01-04 16:30
Tych osobnikow nie mozna nazwa ludzmi
- 10 0
-
2020-01-04 16:31
Pani Renata
Pani Renato wielki szacun za Pani poswiecony czas, ogromne serce!!!
- 27 2
-
2020-01-04 16:55
menda zawsze bedzie mendą
ale karma wraca ,mam nadzieje ze ta/ten zwyrodnialec ,zostanie odpowiednio osądzony.
- 18 0
-
2020-01-04 17:05
tragedia
karać takich zwyrodnialców,może to patologia bo normalny człowiek nie dopuści do takiego stanu
- 10 2
-
2020-01-04 17:11
Wygląda jak...
Zgredek z Harry Pottera.
- 3 11
-
2020-01-04 20:41
Jak to cudownie , że znaleźli się dobrzy ludzie , którzy pieskowi pomogli
- 11 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.