- 1 Sokół wykluł się w Gdyni pod okiem kamery (8 opinii)
- 2 Malutka wiewiórka spadła z drzewa, pomoc wezwali spacerowicze (48 opinii)
- 3 Ranking ośrodków szkolących psy w Trójmieście (14 opinii)
- 4 Wieloryb w zatoce. "Fontanny na 5 metrów" (54 opinie)
- 5 Legwaniki błękitne zamieszkały w zoo. Przyjechały z Belgii (11 opinii)
- 6 W Oliwie uratowano 29 traszek górskich (20 opinii)
Mimo 12-godzinnych zmian i interwencji w środku nocy, gdy chore szczenię foki wymaga szybkiego zabrania z plaży, opiekunowie nie wyobrażają sobie lepszego zajęcia. Wioleta Miętkiewicz, koordynatorka zespołu opiekunów dzikich zwierząt, opowiedziała nam, jak od kuchni wygląda praca w Stacji Morskiej im. Prof. Krzysztofa Skóry wydziału Oceanografii i Geografii Uniwersytetu Gdańskiego.
Agnieszka Śladkowska: Jak zaczęła się twoja przygoda z opieką nad fokami? Czy zawsze marzyłaś o takiej pracy?
Wioleta Miętkiewicz: O pracy ze zwierzętami marzyłam zawsze. Skończyłam zootechnikę i akurat planowałam przeprowadzkę do Helu, gdy pojawiło się ogłoszenie o pracy w Stacji Morskiej im. prof. Krzysztofa Skóry. Postanowiłam spróbować i szybko przekonałam się, że foki to niesamowite zwierzęta - inteligentne, bystre, każda o innym charakterze. Od tego czasu minęło 16 lat, a ta praca nadal daje mi tyle samo radości.

Co najbardziej ludzi dziwi u fok?
- Pewnie to, że są to niezwykle inteligentne zwierzęta i tyle się mogą nauczyć. Pozwalają wykonać wiele medycznych ćwiczeń, a do tego aportują, reagują na imię, wyskakują z wody, turlają się. Cały czas są chętne do nauki nowych ćwiczeń.
Ile fok macie pod swoją opieką?
- Na co dzień opiekujemy się stadem hodowlanym liczącym pięć osobników: dwa samce, Bubas i Fok oraz trzy samice: Unda Marina, Anna i Ewa. Wczesną wiosną z całego polskiego wybrzeża do naszego ośrodka rehabilitacji trafiają focze szczenięta potrzebujące pomocy. W zeszłym roku było ich 40, ale na przykład dwa lata temu trafiło do nas aż ponad 80 fok. Głównie są to szczenięta foki szarej, które za szybko straciły kontakt z karmiącą matką lub nie poradziły sobie w tych pierwszych chwilach samodzielności.
Ile osób opiekuje się taką gromadką?
- W naszym zespole jest szóstka opiekunek, ale nie poradziłybyśmy sobie bez wsparcia wolontariuszy. Co roku na początku stycznia ogłaszamy rekrutację na sezon rehabilitacyjny. Wolontariusze przyjmowani są na minimum dwa tygodnie i dostają od nas zakwaterowanie w bazie socjalnej Stacji Morskiej. Ich pomoc jest nieoceniona w codziennych czynnościach przy fokach.
Widziałam na stronie stacji, że zadania wolontariuszy to nie głaskanie fok, tylko ciężka fizyczna praca. Sprzątanie, asystowanie przy zabiegach, praca w godzinach wieczornych i nocnych. Wiele chętnych osób zgłasza się do bezpłatnego wsparcia fokarium?
- O tak, nigdy nie mamy problemu ze znalezieniem wolontariuszy. Zgłaszają się osoby w każdym wieku. Zarówno mężczyźni, jak i kobiety. W sezonie marzec-maj wspierają nas przy opiece nad dzikimi szczeniętami, a w sezonie letnim czerwiec-wrzesień to jest głównie praca z gośćmi odwiedzającymi nasze fokarium oraz asystowanie w trakcie treningu naszego stada hodowlanego.
Jak wygląda dzień pracy opiekuna fok?
- Typowy dzień poza okresem rehabilitacji rozpoczynamy od sprawdzenia kondycji naszego stada rezydentalnego. Następnie wyciągamy rybę, czyli przygotowujemy pokarm na poranne karmienie. O godz. 11 i 14 odbywają się treningi medyczne, które goście mogą oglądać na żywo. Podczas nich uczymy foki współpracy przy badaniach. Otwierają pyski do kontroli zębów, pozwalają się dotykać, przekręcają na bok na potrzeby przyszłych badań USG, RTG czy pobrania krwi. Codzienne treningi pomagają uniknąć stresującego łapania zwierząt, co jest bezpieczniejsze dla nich i dla nas. Do tego foki wykonują różne ćwiczenia m.in. wyskoki z wody, aporty oraz dostają zabawki z ukrytymi rybami, które same muszą wydobyć. Takie ćwiczenia mają na celu utrzymanie naszego stada w jak najlepszej kondycji fizycznej i psychicznej. Dobrze wykonane zadanie oznacza nagrodę. Tak jak na wolności foka musi zapracować na każdą rybę, tak samo u nas musi się postarać, żeby dostać jedzenie.

Do tego w okresie rehabilitacji dochodzi pewnie wiele dodatkowych zadań.
- Tak, nasza praca wymaga stałej gotowości. Nieważne, czy jest noc, czy niedziela, czy święta - jeśli foka potrzebuje naszej pomocy, my zjawiamy się na miejscu, dlatego w samochodzie zawsze mamy spakowane rzeczy do interwencji w terenie. Karmienie foczych szczeniąt odbywa się minimum cztery razy dziennie. Oględziny ciała, temperatura, opatrywanie ran, zastrzyki. Nasi pacjenci wymagają głównie podkarmienia, żeby znów wrócić na wolność.
- Bardzo rzadko. Ostatnią rekrutację mieliśmy kilka lat temu. Często opiekunami zostają osoby, które wcześniej wspierały nas w ramach wolontariatu.
Czytając o pracy opiekunek fok, zdałam sobie sprawę, że trzeba być bardzo dyspozycyjną i nieraz przekładać życie zawodowe nad prywatne.
- Tak, kiedyś dzieci zapytały mnie, czy ważniejsze są dla mnie one czy foki. Zabrałam je do pracy, pokazałam focze maluchy i wytłumaczyłam, dlaczego tej pracy jest teraz więcej i że bez nas one sobie nie poradzą. Gdy są maluchy na rehabilitacji, pracujemy w systemie 12-godzinnym. Czasami zostajemy jeszcze dłużej albo jedziemy w środku nocy tam, gdzie foka potrzebuje pomocy. Jeśli ktoś nie pokochałby tej pracy, szybko doszłoby do wypalenia.
Jakie cechy są jeszcze niezbędne, by spełnić się w pracy opiekunki fok?
- Bardzo ważna jest empatia i serce dla zwierząt.
Jakiś czas temu widziałam, jak opiekunowie rozpoznali na Mewiej Łasze fokę, która kilka lat wcześniej była u Was na rehabilitacji. Tak łatwo rozróżnić między sobą foki?
- Każda z fok rehabilitowanych dostaje chip i znaczek na płetwę z kolejnym numerem, co bardzo ułatwia nam identyfikację fok na wolności. Ale i bez tego wprawne oko opiekuna wypatrzy swoją fokę, bo każda ma inny pysk, inny układ plamek.
Czy foki, którymi się zajmujecie na co dzień, rozpoznają swoich opiekunów?
- Jestem pewna, że tak! Wiedzą, że gdy jest nowy opiekun, to mogą na więcej sobie pozwolić. Próbują na przykład oszukać, żeby szybciej dostać rybę.
Jakie są największe wyzwania w opiece nad fokami?
- W samej opiece nie widzę niczego, co dla mnie stanowiło wyzwanie. Oczywiście najtrudniejsze są przypadki, kiedy foki na rehabilitacji nie udaje się uratować. Około 80 proc. podopiecznych wraca na wolność, ale nie da się uratować każdej foki, a o każdą walczymy i każdej nam szkoda.
Jakie są największe mity na temat fok?
- Chyba największy mit dotyczy foczych szczeniąt. Wyglądają jak małe białe misie. Ludzie myślą, że taka foka potrzebuje głaskania czy kontaktu z człowiekiem. W rzeczywistości to dzikie, bojące się ludzi stworzenia, które mają ostre zęby. Ich jedyną obroną jest ucieczka, a jeśli nie mają siły uciekać, mogą ugryźć. Nawet my w stacji staramy się mieć z nimi jak najmniejszy kontakt, żeby pozostały dzikie.
Co ludzie jeszcze powinni wiedzieć o fokach, żeby im nie zaszkodzić?
- Przede wszystkim nie wolno podchodzić do fok na plaży - najlepiej zachować dystans 20-30 metrów i zgłosić obserwację do Stacji Morskiej na Helu pod numerem 601 889 940 lub do Błękitnego Patrolu WWF. Prosimy i jesteśmy wdzięczni za zgłoszenie każdej obserwacji, nawet kiedy wydaje nam się, że foka tylko odpoczywa. Widok foki na plaży nie musi oznaczać nic złego, bo to zwierzęta wodno-lądowe. Na lądzie wydają na świat młode i potem przez trzy tygodnie je karmią bardzo tłustym mlekiem. Czasem też po prostu odpoczywają na plaży, ale może być tak, że foka potrzebuje pomocy. Dlatego sprawdzamy każdy sygnał. Dużym zagrożeniem dla szczenięcia foki mogą być puszczone luzem psy. Spłoszone szczenię ucieknie do wody, kiedy mogło nie mieć już na to siły. Dlatego najlepszą praktyką jest trzymanie psa na smyczy. Oczywiście podstawa, o której każdy powinien pamiętać, to nie zaśmiecanie plaż i morza! Wszystko, co przynosimy na plażę, musimy z niej potem zebrać. Zdarzało nam się już zdejmować z foki okulary do pływania dla dzieci, czy wyplątywać je z worków na śmieci.
Co najbardziej kochasz w swojej pracy?
- Najbardziej wzruszające są momenty wypuszczania uratowanych fok na wolność. Czasem zdarza się, że jakaś foka jeszcze podpływa do łodzi, jakby się żegnała, żeby po chwili zniknąć w morzu. Mimo tylu wypuszczonych fok przez te 16 lat nadal zdarzają się łzy wzruszenia, bo do niektórych fok opiekun przyzwyczaja się bardziej niż do innych. Ale ostatecznie wiemy, po co to robimy i powrót na wolność jest najlepszym, co może się foce przydarzyć. Każda taka uratowana foka daje poczucie, że nasza praca ma sens.
Wywiady
Miejsca
Opinie wybrane
-
2025-03-22 20:43
Przede wszystkim
Po pierwsze trzeba lubić zwierzeta.
- 20 0
-
2025-03-22 19:49
niezwykły wywiad, bardzo potrzebna praca
przeczytałam z ogromnym zainteresowaniem
podziwiam- 19 2
-
2025-03-22 20:53
Warto odwiedzić :) (1)
W ubiegły weekend wybrałam się z rodziną do fokarium. Oglądając pokaz tak sobie pomyślałam, że milo by było gdyby Trójmiasto.pl napisało o Was artykuł :) no i jest!!!
Cieszę się, że są takie miejsca, które ratują życie zwierzakom!- 21 2
-
2025-03-24 11:26
Pokaz z karmieniem i treningiem medycznym fok odbywa się również w oliwskim zoo, codziennie o 11 za wyjątkiem środy. Ich basen jest tuż przy głównym wejściu, przed budynkiem administracyjnym.
- 0 0
-
2025-03-22 12:26
Wolontariat, choćby przy zwierzętach, (2)
co samo w sobie jest nagrodą?
Niestety, nie mam czasu i nie stać mnie, bo kiedy robiłabym coś, z czego można wyżyć?
Egzystujemy w takim kraju, gdzie albo zarabiamy pieniądze i nie mamy już rezerw czasu na życie albo mamy czas ale nie mamy żyć za co.
Ankieta powinna to uwzględnić w firmie odpowiedzi w rodzaju: chcę ale nie mogę.- 44 6
-
2025-03-22 18:57
Zmień pracę lub kraj.
- 2 13
-
2025-03-22 15:04
Nie każdy wolontariat wymaga aż tyle czasu.
Mi przez lata udawało się godzić razem z normalną praca, studiami i życiem towarzyskim aż do (świeżo co) założenia rodziny. Wolontariatów jest dużo, można znaleźć coś dla siebie :) Ja na pewno postaram się w przyszłości wrócić, bo to naprawdę dobre i budujące doświadczenie.
- 9 5
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.