Pies zagryzł sarnę w Osowej? Policja wyjaśnia sprawę

Piotr Kallalas
22 kwietnia 2025, godz. 15:00
Opinie (263)
Świadkowie zdarzenia mieli próbować odciągnąć psa od sarny.

Pies, który biegał bez smyczy, miał zagryźć sarnę na osiedlu w Osowej - sprawę wyjaśnia policja. Do zdarzenia miało dojść w obecności świadków, którzy, jak relacjonują, próbowali odganiać atakujące zwierzę. Właścicielowi zwierzęcia grozi do 5 tys. zł grzywny.



Czy często jesteś świadkiem chodzenia psa bez smyczy i kagańca?

Do zdarzenia doszło w Poniedziałek Wielkanocny, 21 kwietnia tuż przed godz. 19 w okolicy pawilonu handlowego przy ul. KoziorożcaMapka. Cała sprawa została opisana na profilu Forum Osowa w mediach społecznościowych. Jeden ze świadków zrelacjonował całe zajście.

- Gryzł i szarpał gardło sarny, nic sobie nie robiąc z przejeżdżających aut i dopiero na trąbienie i odganianie kamieniami puścił już martwą sarnę do samego końca, zachowując się agresywnie. Jeden ze świadków zdarzenia pobiegł wraz ze swoim psem kilkaset metrów za chartem i widział, jak właścicielka łapie go za obrożę i bierze na smycz wraz z drugim psem, który był przy niej - czytamy na profilu społecznościowym Forum Osowa.
Sklepowe alejki barierą dla niepełnosprawnych? Sklepowe alejki barierą dla niepełnosprawnych? "Ustawiłem żonę przy wejściu"

Właścicielka miała nie reagować na wezwania świadków



- Zatrzymała się dopiero, gdy świadek ją dogonił, poinformował, co jej pies zrobił, i poprosił o udanie się na miejsce zdarzenia, gdyż zostały wezwane służby. Właścicielka stwierdziła, że to brednie, bo cały czas trzymała swoje psy na smyczy i ich nie spuszczała. Odmawiając udania się na miejsce zdarzenia, bo ani jej, ani jej psów tam nie było - czytamy w relacji świadków.
Udało nam się dotrzeć do jednego ze świadków, który brał udział w akcji odstraszania zwierzęcia, jednak już było za późno. Cała rozmowa z właścicielką miała zostać nagrana, a film przekazany policji.


Pies biegał luzem, ale kobieta zaprzecza, że pogryzł zwierzę



Gdańscy funkcjonariusze potwierdzają, że tuż przed godz. 19 otrzymali zgłoszenie dotyczące zagryzienia sarny przez psa.

- W związku z tym zdarzeniem do komisariatu zgłosił się świadek zdarzenia, który przekazał informacje w tej sprawie, a także materiały filmowe oraz zdjęciowe. Tego samego dnia do komisariatu w Osowej przyszła gdańszczanka, która oświadczyła, że podczas spaceru z dwoma psami, jeden wypiął się ze smyczy i chwilę biegał luzem. Do kobiety tej podszedł mężczyzna, który poinformował ją, że jej pies pogryzł sarnę, czemu kobieta zaprzeczyła. W tej sprawie policjanci prowadzą czynności wyjaśniające - mówi podinsp. Magdalena Ciska, oficer prasowy Komendanta Miejskiego Policji w Gdańsku.
Jak informuje, wstępnie zdarzenie zostało zakwalifikowane jako niezachowanie ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia, tj. wykroczenie z art. 77 Kodeksu wykroczeń. Sprawcy grozi grzywna do 5 tys. zł.


Zabrakło kagańca



Z naszych informacji wynika, że pies był adoptowany. Sytuacja wywołała też dużą dyskusję w temacie hodowli zwierząt, w tym chartów, dlatego poprosiliśmy również o opinię eksperta.

- Sytuacja chartów w Polsce jest niepokojąca ze względu na ich wykorzystywanie przez kłusowników do nielegalnych polowań. Psy te często są trzymane w okrutnych warunkach, odwodnione, zagłodzone i skrajnie wychudzone. Dodatkowo wiele z nich posiada liczne obrażenia i zostaje odnalezionych w stanie psychicznym, który świadczy o długotrwałym stresie i maltretowaniu. Dlatego w Polsce działa kilka stowarzyszeń, które pomagają chartom znaleźć nowe domy, w których nie będą musiały już polować. W opisywanym przypadku również są to psy adoptowane, po przejściach, które znają kłusowanie, ponieważ zostały do tego stworzone i wychowane. Na pewno, gdyby zostały w swoich poprzednich domach, do tego czasu upolowałyby dużo więcej zwierząt. To ich natura, działania instynktowne, celem jest dogonienie ofiary i zabicie, dlatego charty nazywane są "białą bronią" i wymagane jest pozwolenie na ich utrzymanie (również mieszanki chartów) - komentuje zoopsycholog i właścicielka dwóch chartów.
Temu zdarzeniu można było jednak zapobiec. Przypomnijmy, w Gdańsku w miejscach publicznych psy muszą być wyprowadzane na smyczy lub w kagańcu.

- W tym przypadku wszystkie formalności zostały dopełnione, zabrakło niestety kagańca, który nawet w przypadku pogoni, uniemożliwiłby zabicie zwierzyny. Pamiętajmy o tym, że pies nie pomyli sarny z człowiekiem, w tym przypadku nie działa mechanizm agresji i przekierowania jej np. na upolowanie dziecka. Charty wobec ludzi są bardzo uległe i przyjacielskie, co również wynika z ich natury, ponieważ praca tej rasy powstała w oparciu o ścisłą współpracę z człowiekiem, bo ostatecznie to właśnie jemu swoją upolowaną zdobycz oddają w całości, najlepiej w nienaruszonym stanie - dodaje zoopsycholog.
Z naszych informacji wynika, że nie był to pierwszy raz, kiedy psy właścicielki biegały bez odpowiedniego zabezpieczenia.

Schroniska dla zwierząt

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (263)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

3-dniowe warsztaty pracy ze smyczą

900 zł
warsztaty

Doggy Day 2025

wykład, targi

Mistrzostwa Polski Północnej we Wszechstronnym Konkursie Konia Wierzchowego.

zawody / wyścigi

Zwierzęta – Forum

Najczęściej czytane w serwisie