- 1 Lasy w Gdyni bez ludzi. "Chronimy dziki" (221 opinii)
- 2 Zakaz wstępu do lasów w Gdyni przez ASF (534 opinie)
- 3 Znudziły się, więc je wyrzucono? Ekopatrol interweniował (81 opinii)
- 4 Gdańskie zoo świętuje 70-lecie (52 opinie)
- 5 Martwe dziki z Karwin miały ASF (328 opinii)
- 6 Martwe dziki na Karwinach. Otrute czy padły z głodu? (366 opinii)
Gdańskie Wody ustawiają hotele dla owadów
Kolejne przedsiębiorstwo miejskie zdecydowało się na podejmowanie działań dotyczących ochrony owadów w mieście. Spółka Gdańskie Wody montuje "eko hotele", czyli domki dla zapylaczy, które pozwolą owadom bezpiecznie przetrwać zimę. W ten sposób firma chce chronić nie tylko same owady, lecz także gdańską roślinność.
- Aż 78% dzikich gatunków kwiatów jest zależnych od zapylania przez owady - informuje Jarosław Sobolewski ze spółki Gdańskie Wody. - W warunkach miejskich ten proces może być coraz trudniejszy. Dlatego dzikim zapylaczom trzeba pomóc. W miastach zmniejsza się różnorodność roślin, a co za tym idzie - ilość pokarmu i materiału do budowy gniazd dla zapylaczy. Tymczasem wyspami siedliskowymi dla różnorodnych owadów mogą być zielone ekosystemy zasilane deszczówką.
Owadzie domki w różnych miejscach Gdańska
Domki dla owadów pojawiają się już na terenach gdańskich zbiorników retencyjnych czy ogrodów deszczowych.
- Umożliwiają zapylaczom bezpieczne zimowanie oraz złożenie jaj, dlatego najlepiej budować je wczesną wiosną lub jesienią - informuje Sobolewski. - Przydają się jednak przez cały rok: owady szukają w nich bezpiecznego noclegu, a także kryjówki przed upałem, zimnem, opadami i drapieżnikami.
Owadzie domki powstały już m.in. w ogrodach deszczowych przy ul. Siennej, Lastadia, 3 Maja, Zakopiańskiej, Goszczyńskiego, Stryjewskiego, Azaliowej a także przy zbiornikach retencyjnych Srebrniki i Augustowska. Dzięki temu są to miejsca nie tylko zwiększające bezpieczeństwo przeciwpowodziowe, zmniejszające skutki długotrwałych susz i korzystnie wpływające na estetykę krajobrazu, ale też dbające o bioróżnorodność.
- Pszczoły samotnice nie tworzą rojów ani nie żyją w ulach - mówi Agnieszka Kowalkiewicz, kierująca działem adaptacji do zmian klimatu w Gdańskich Wodach. - Słabsze od hodowlanych są wypierane z ekosystemu. Nasze domki mają być wsparciem dla samotnych owadów, które mogą w nich bezpiecznie odpocząć i jednocześnie terenową "ulotką" uświadamiającą mieszkańców, że elementy przyrody są jak domino. Zapylacze gwarantują odtwarzanie większości gatunków roślin, które są podstawą naszej diety. Dbając o dziką przyrodę, dbamy o samych siebie.
Promyk uczy dzieci, jak opiekować się zwierzętami
Dobór roślin też ma znaczenie
Gdańskie ogrody deszczowe, zakładane w ramach adaptacji miasta do zmian klimatu, są obsadzane w taki sposób, aby nie brakowało w nich gatunków roślin szczególnie lubianych przez owady zapylające. To np. sadziec konopiasty (w ogrodzie deszczowym przy ul. Siennej czy Uczniowskiej), a także obecna w większości obiektów krwawnica pospolita. Sadzi się również m.in. miętę pieprzową i nadwodną, niezapominajkę błotną, sadziec plamisty i konopiasty czy żywokost wielokwiatowy.
- Ciekawym przykładem jest koniczyna łąkowa, która całkowicie naturalnie pojawiła się
w ogrodzie przy ul. Junony - dodaje Kowalkiewicz. - Choć często jest traktowana jak chwast, sprzyja zapylaczom. Przyjęliśmy ją więc jako pełnoprawnego członka naszej rodziny ogrodów deszczowych.
Dzikie zwierzęta w mieście. Straż miejska rusza z programem profilaktycznym
Co jeszcze pomaga owadom?
Zapylaczom sprzyja też ograniczenie koszenia traw. Łąki miejskie powstałe wskutek ograniczonego koszenia mogą tworzyć nawet 60 gatunków różnych roślin - to zdecydowanie więcej, niż w przypadku przystrzyżonego trawnika. Im wyższa trawa, tym więcej owadów, a te z kolei przyciągają ptaki. Dzięki temu w naturalny sposób nakręcany jest łańcuch pokarmowy, co zmniejsza potrzebę używania nieobojętnych dla zdrowia oprysków przeciw meszkom czy komarom.
Niekoszone trawy są miejscem bytowania nie tylko pszczół, ale także motyli, chrząszczy, much i muchówek oraz wszystkich owadów błonkoskrzydłych (np. os i owadziarek).
- Miasto Gdańsk od kilku lat ogranicza koszenie terenów miejskich także z powodu dbałości o wodę - informuje Jarosław Sobolewski. - Rośliny łąkowe mają dłuższy (nawet 25-krotnie) i bardziej rozwinięty system korzeniowy niż trawa. Dzięki temu podczas deszczy, nawet tych bardzo ulewnych, absorbują dużo więcej wody, którą wykorzystują w okresach bezdeszczowych. Niekoszone tereny zielone są w stanie każdorazowo retencjonować tyle wody, ile mieści się w zbiorniku retencyjnym Srebrniki.
Miejsca
Opinie wybrane
-
2022-10-08 17:05
Piękne
I oby było tych domków więcej
- 1 9
-
2022-10-08 19:04
Czy owady rzeczywiście z tego korzystają? (1)
Mam taki mini hotel w ogrodzie. Od lipca kilka dziurek wygląda jakby było zalepione błotem. Zastanawiam sie, czy tam ktoś mieszka czy ... nie wiem :D
- 6 1
-
2022-10-08 19:45
Musisz mieć lepszą reklamę swojego hotelu dla owadów.
Zainteresować klienta.
- 5 0
-
2022-10-08 20:06
Chrońmy owady w mieście! (2)
Mieszkańcy miasta niech sobie sami radzą.
Pochylajcie się ze zrozumieniem nad tymi biednymi owadami, dla których miasto nie jest ich naturalnym habitatem.
Miasto zamiast skupić się nad zapewnieniem jak najlepszych warunków bytowania dla mieszkańców, dla których miasto jest naturalnym habitatem, skupia się nad gatunkami inwazyjnym, jakim są owady w mieście.- 8 8
-
2022-10-09 08:44
(1)
Jak zabraknie jakichkolwiek owadów to i ciebie nie bedzie, mędrcu
- 1 2
-
2022-10-09 12:33
Kolejny co nie potrafi czytać ze zrozumieniem.
Naturalnym środowiskiem owadów są tereny pozamiejskie, i tam są one u siebie. Tych terenów jest wbrew temu co wam mówią wystarczająco dużo: Lasy, łąki, pola, nieużytki czy chciażby działki podmiejskie.
Naprawdę myślisz, że jak w mieście nie będzie owadów to ludzkość wyginie? Naprawdę? Czego was teraz uczą w tych szkołach?- 2 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.