- 1 Szklana pułapka na wybiegu dla psów (140 opinii)
- 2 70-lecie gdańskiego zoo. Moc atrakcji dla każdego (21 opinii)
- 3 Lasy w Gdyni bez ludzi. "Chronimy dziki" (368 opinii)
- 4 Zakaz wstępu do lasów w Gdyni przez ASF (542 opinie)
- 5 Pilnie potrzebny DS lub DT dla kotków (35 opinii)
- 6 Martwe dziki z Karwin miały ASF (329 opinii)
Gdynia: straż pożarna uratowała koty z płonącego mieszkania
7 września 2020 (artykuł sprzed 3 lat)
Niezależnie od tego, do jakiego gatunku przynależą poszkodowani, straż pożarna spieszy każdemu z pomocą. Przekonali się o tym opiekunowie dwóch kotów, w których mieszkaniu przy ul. Morskiej w Gdyni wybuchł pożar. Po udanej akcji reanimacyjnej przytomne zwierzęta, poruszające się znów o własnych siłach, zostały przekazane opiekunom.
Weterynarz w Trójmieście
W niedzielne popołudnie, 6 września, około godz. 17 w mieszkaniu przy ul. Morskiej 304 w Gdyni pojawił się ogień. Powodem była awaria w trakcie prac remontowych prowadzonych w lokalu. Na miejscu pojawili się funkcjonariusze Państwowej Straży Pożarnej w Gdyni, którzy ewakuowali z budynku kilkanaście osób. Nikomu nic się nie stało, jednak strażacy otrzymali informację, że w mieszkaniu znajdują się dwa koty. Od tego momentu działania gaśnicze prowadzono równocześnie z poszukiwaniem zwierząt w mieszkaniu. Po odnalezieniu kotów wyniesiono je na zewnątrz i podjęto reanimację.
- Zawsze ratujemy wszystkich bez wyjątku, tak jest na całym świecie - mówi mł. kpt. Jakub Friedenberger z Komendy PSP w Gdyni. - W niektórych krajach zastępy mają nawet na wyposażeniu specjalistyczny sprzęt, m.in. maski tlenowe dla zwierząt, są też specjalnie przeszkoleni w tym kierunku. Gdyńscy strażacy nie mieli wprawdzie podobnych szkoleń, ale dzięki samokształceniu i doświadczeniu doskonale wiedzieli, jak działać.
Akcja resuscytacyjna była prowadzona tak długo, aż koty wstały o własnych siłach. Samodzielnie oddychające i chodzące zostały przekazane pod opiekę właścicieli. Jak informuje rzecznik PSP w Gdyni, akcja tego typu jest rzadkością, ale nie jest niczym niezwykłym: funkcjonariusze straży nie zostawią żadnego stworzenia bez pomocy.
- Ze zwierzętami najczęściej mamy do czynienia przy powodziach - mówi mł. kpt. Friedenberger. - W takich sytuacjach, podobnie jak przy pożarach, zwierzaki są najczęściej przerażone, wymagają natychmiastowej pomocy. W ciągu ostatnich lat nie było jednak w naszej jednostce akcji związanych z koniecznością reanimowania nieprzytomnych zwierząt.
- Joanna Skutkiewiczj.karjalainen@trojmiasto.pl