• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Amorek uratowany z pożaru szuka opiekuna

Agnieszka Majewska
7 stycznia 2023 (artykuł sprzed 1 roku) 
Opinie (53)
Amorek to młody, 1,5-roczny kocurek uratowany z pożaru. Amorek to młody, 1,5-roczny kocurek uratowany z pożaru.

W cyklu "Adopcje zwierzaków" przedstawiamy podopiecznych schronisk, fundacji i domów tymczasowych w Trójmieście, którzy od miesięcy, a nawet lat czekają na wymarzony dom. Może to ty odmienisz ich życie? Ostatnio pisaliśmy o młodym Goldenie Ozim. Dziś poszukujemy domu dla pięknego Amorka.



Amorek to młodziutki około 1,5-roczny kocurek. Pod skrzydła Pomorskiej Fundacji Bracia Mniejsi trafił po pożarze w Anielinkach. W jednej chwili ogień zabrał schronienie dużemu stadu bezdomnych kotów, które koczowały na poddaszu niewielkiego budynku. Na szczęście udało się uratować i zabezpieczyć przerażone zwierzęta. Niestety koty nie miały do czego wrócić, karmiciel odszedł, dom zupełnie spłonął.

- Amorek zaprzyjaźnił się z opiekunami i mieszkającymi u nas kotami. Jest szczęśliwym, zdrowym i bardzo kochanym kotem. Do pełni szczęścia brakuje mu tylko i aż człowieka - mówi wolontariuszka fundacji.
  • Amorek to młody, 1,5-roczny kocurek uratowany z pożaru.
  • Amorek to młody, 1,5-roczny kocurek uratowany z pożaru.
  • Amorek to młody, 1,5-roczny kocurek uratowany z pożaru.
  • Amorek to młody, 1,5-roczny kocurek uratowany z pożaru.
  • Amorek to młody, 1,5-roczny kocurek uratowany z pożaru.
  • Amorek to młody, 1,5-roczny kocurek uratowany z pożaru.
  • Amorek to młody, 1,5-roczny kocurek uratowany z pożaru.

Amorek jest wykastrowanym, zdrowym kotem. Uwielbia być blisko człowieka, nadstawia brzusio do drapania i jak każdy kot uwielbia kartony. Chętnie się bawi z innymi kotami oraz z ulubionym opiekunem. Niestety w placówce, w której mieszka, obecnie na lepsze życie czeka prawie 100 kotów. Nie zawsze jest czas, aby poświęcić go tylko Amorkowi, a on zasługuje na swojego człowieka tylko dla siebie.


Osoby zainteresowane adopcją Amorka proszone są o kontakt z Pomorską Fundacją Bracia Mniejsi pod numerem telefonu 607 451 167.

Koty nie zostaną wydane do domu, gdzie będą zwierzęciem wychodzącym. Obowiązkiem adopcji jest wizyta przedadopcyjna oraz podpisanie umowy adopcyjnej.

Miejsca

Opinie (53) 3 zablokowane

  • Ojej to ten kot mowi ludzkim glosem? (1)

    Chociaz po wigilli a poinformowal ze szulka domu. Cwaniaczek

    • 7 8

    • To zawsze ludzie mówią za kota.

      I zawsze jednogłośnie uznają, że ów szuka domu i jak go znajdzie to będzie szczęśliwy. Dadzą mu karmę w sosie pod nos, drapak i zabawki, bo kot nic lepszego do roboty w ludzkim domu nie ma. A potem go na dodatek wykastrują. Kot tu nic do gadania nie ma.

      • 0 0

  • Wczoraj minely dwa tygodnie (7)

    od dnia gdy pożegnałam mojego kotka. Ciągle zaglądam na strony waszej fundacji , bo odczuwam straszna pustkę. Z drugiej strony wiem , że nie jestem gotowa jeszcze na adopcje. Myślę, że nadejdzie kiedyś taki dzień, że się do was zgłoszę po przyjaciela

    • 22 2

    • Rozumiem Cię

      • 10 1

    • Również rozumiem (2)

      Tak właśnie zrobiłem 2 lata temu, po ok. 2 tygodniach od śmierci mojego kota. Dla każdego jest to indywidualny czas - ja nie mogłem już dłużej trwać w tej pustce. Na adopcję czekają setki zwierzaków, jest to bardzo dobra decyzja. Zrób to, kiedy miną te najtrudniejsze emocje. Życzę jak najszybszego powrotu do sił i gotowości na nowe kocie szczęście, pozdrawiam serdecznie.

      • 12 1

      • Dziekuje Ci bardzo

        • 9 1

      • kup sobie pluszaka w smyku

        • 0 9

    • Zuza (2)

      Jeżeli chcesz nowego kota zrób to od razu skróci to tęsknotę za tym kotkiem który odszedł wiem to z mojego doświadczenia ja po 15 latach pożegnałam moją kochaną kotkę i tylko nowy zwierzak jest wstanie wypełnić pustkę ja niestety nie mogę już mieć nowej kotki dlatego jest tKi wielki ból

      • 0 0

      • Moj kotek mial 14 lat (1)

        Przez 7 lat leczyłam go na cukrzyce , podawałam 2 razy dziennie insulinę, był taki kochany i dzielny. Niestety miał też fiv i to on przesadził o wszystkim. Walczyłam o niego 70 dni wstawałam co 3 godziny w nocy i karmiłam. Niestety nie dałam rady to okropna choroba. Ciągnę oglądam fundacyjnego Lesia i Brada , bo są do mojego kotka tacy podobni....

        • 3 0

        • To też jest kwestia indywidualna,

          ale ja np. nie chciałem, żeby nowy kotek był podobny. Zresztą żaden w kociarni nie miał takiego umaszczenia.

          • 0 0

  • Piękny kotek

    Życzę temu kotkowi , żeby znalazł wspaniały domek

    • 17 1

  • ładny ładny.....

    jak kazdy kot :)

    • 12 1

  • Czemu służy to że kot nie może być wychodzący?? (7)

    Naprawdę nie rozumiem... Mam kota kanapowca bo akurat mieszkam w bloku. Ale tak sobie myślę że te koty które mogą być wychodzące mają ciekawsze życie. No i Amorek wcześniej byl bezdomny a więc był już wychodzący i zna to życie...

    • 15 7

    • (3)

      Też nie rozumiem tego podejścia. Wiadomo, dyskusja kociarzy wypuszczających koty z tymi, którzy trzymają je w domu jest nie do zakończenia, podobnie jak auta vs. rowery, narty vs. snowboard itd. Weterynarze mówią krótko- kot wychodzący jest szczęśliwszy, ale żyje krócej. Behawioryści dostają szału, gdy słyszą, że kot wychodzi na dwór. Faktem jest, że koty polują na ptaki, ale też nie wszystkie. Niektóre, wiedząc, że i tak dostaną michę, mają polowanie gdzieś. Co najwyżej "poszczekają" trochę.

      • 10 3

      • przeczytaj mądry tekst poniżej twojego, może coś zrozumiesz ,bo ja i inni działacze jesteśmy tego samego zdania

        • 0 5

      • Moja kocica (1)

        Któraą mam od 10-ciu lat, jest wychodząca. Mieszkam w domku i nie wyobrażam sobie zniewalania kota ciągłym siedzeniem w domu. To był kot z ulicy, ale wybrał dom i swoich ludzi. Gdy chce, wychodzi. Gdy nie chce- siedzi całymi dniami w domu. Też nie rozumiem zniewalania kota i wymogu niewychodzenia. Głupota i tyle. Kocica mojej mamy żyła ponad 15 lat i też była wychodząca, dlatego kłamstwem jest twierdzenie,że koty wychodzące żyją krócej.

        • 6 3

        • Mimo że mieszkam poza miastem mój poprzedni kot żył z nami zaledwie dwa lata: potrącił go samochód. Obecne oba nasze sierściuchy są niewychodzące, dla ich dobra. Do dziś przykro mi, że poprzedni kocurek zapłacił życiem za naszą głupotę.

          • 3 1

    • bo wszystkie koty wychodzące czy prędzej czy póżniej kończą życie w przerażający sposób , wiedzą o tym fakcie (1)

      schroniska , fundacje , działacze na rzecz kotów ,bowiem mają ogromne doświadczenie w tym temacie . Jak ktoś nie ma czasu by zaspokoić zabawą potrzeb sierściucha to lepiej niech go nie adoptuje . Prowadzę od 18 lat dom tymczasowy dla kotów bezdomnych i większość z nich trafia do mnie bardzo okaleczonych przez lisy ,samochody , złych ludzi itd . nikt z mojego domu tymczasowego nie dostanie kota by był wychodzący , trzeba znać ten przerażający temat by to zrozumieć

      • 8 5

      • Męczycie tylko te koty w blokach za szybą jak może wyjść i samodzielnie pochodzić

        • 4 9

    • Przede wszystkim

      ogromnie zwiększone ryzyko śmierci, zarażenia się chorobami od bezdomniaczków, nabycia pasożytów. Dla mnie to wystarczające powody. Jeszcze jak mówimy o porządnie ogrodzonym domu z ogrodem czy coś no to ok, ale mam nadzieję, że nie mówisz o np. gęstym blokowisku z jeżdżącymi samochodami pod klatką, bo to już chyba niepoważne by było zupełnie.

      • 2 0

  • (7)

    Procedura adopcyjna niewiele mniej skomplikowana niż w przypadku adopcji dziecka.

    • 12 2

    • I bardzo dobrze

      • 4 5

    • bo chcą adoptować koty młodzi ludzie wynajmujący mieszkania ,a gdy właściciel mieszkania się o kocie dowiaduje (4)

      wtedy kota wyrzuca się na ulicę , biorą ludzie koty dla swoich dzieci niepełnosprawnych ,a gdy dziecko nie zdrowiej wtedy won na ulicę , biorą koty i chcą by były wychodzące ,a wtedy czy prędzej czy póżniej tragedia , biorą koty bo na razie nie chcą dzieci , a gdy dziecko przychodzi na świat wtedy kot leci w bezdomność , biorą koty dla starych ludzi ,a gdy oni zemrą to rodzina walczy o spadek ,a kota się wyrzuca , biorą koty do walk psów i kot jest wtedy workiem treningowym , można pisać i pisać bez końca po co ludziom koty . Oczywiście przy adopcji ludzie deklarują ,ze zwierzątko będzie miało cudowne życie ,a to tylko kłamstwa.

      • 11 4

      • Straszne (1)

        Człowiek to najgorszy predator. Dodam kupowanie zwierzaka jako prezent pod choinkę...

        • 5 3

        • kupowanych zwierząt sie nie porzuca ,bo to forsa ,adoptowane są porzucane ,bo za darmo

          • 1 2

      • dlatego ja mając dom tymczasowy dla kotów porzuconych tak samo mam ogromne wymagania i tego nigdy nie zmienię ,

        bo nie po to brałam z ulicy zwierzątko porzucone , często okaleczone by oddać je byle komu , tak na zmarnowanie

        • 4 3

      • Z Twojej wypowiedzi wynika, że adopcja to zło i nie powinno jej w ogóle być, bo każdy obiecuje, że będzie dbał, a potem bierze go do walk psów. Co za pierdoły.

        • 0 0

    • Też nie demonizuj

      Adopcja mojego kota przebiegła w 2 krokach: odwiedzenie kociarni i wybór tego jedynego, a następnie po przygotowaniu w domu osprzętu i akcesoriów, odbiór w umówionym miejscu z podpisaniem umowy. Może jak ktoś jest podejrzany, to przeczesują dokładniej. :P

      • 2 1

  • Gdybym mogła

    To od razu bym adoptowała. Trzymam kciuki za Amorka i resztę kotów. Zasługują na dom.

    • 14 2

  • ja wzięłam ostatecznie swojego kotka ze wsi (2)

    Kiedyś przeczytałam alarmowy apel , ze jedna fundacja musi bardzo pilnie znaleźć dom dla kotki, bo nie mają jej kompletnie , gdzie umieścić. Zgłosiłam się jako chętna. Mam 40 lat ( nie jestem za młoda, ani chyba za stara na zwierzaka). Mam własnościowe 3 pokojowe mieszkanie. Mam duże doświadczenie z kotami. Miałam ich już w sumie 7 .Wszystkie mieszkały u mnie do końca życia, zadbane, wypieszczone.
    Dyrekcja fundacji mi przysłała umowę adopcyjną do podpisania. Wynikało z niej , że kot nie będzie nigdy mój, tylko faktycznie miała to być jakaś forma wypożyczenia. Do końca życia kota miałam wszystkie decyzję związane z kotem konsultować z tymi paniami? Między innymi każdą chorobę i plan leczenia u mojego weterynarza konsultować z nimi, uzyskiwać zgodę na przeprowadzkę rodziny do innego mieszkania !!!, itp.
    Zrezygnowałam z kontaktów z tą fundacją.
    Ostatecznie kotkę wzięłam ze wsi . Na wsiach i w ośrodkach wypoczynkowych na Kaszubach jest wiele biednych kotków , którym można pomóc .

    • 13 0

    • Adoptowałam kota z fundacji i nic takiego nie było w umowie, a podpisałam ja raptem tydzień temu.

      • 1 1

    • Też mnie to zniechęca

      Pewnie zależy od fundacji, ale też spotkałam się z taką restrykcyjną umową. Pytać czy można się przeprowadzić - no to jakiś żart chyba.

      • 0 0

  • Kociaki

    Byliśmy, koty są poprostu przepiękne. Fundacja zna zwierzęta, wiedzą które mogą żyć z innymi zwierzakami, czy lubią dzieci. My znaleźliśmy prawdziwe kochane i puszyste cudo.

    • 6 1

  • Pani

    To jest wspaniałe jaką Pani autorka pracę wkłada w te zwierzaczki. Podziwiam upór i wytrwanie. Z miłą chęcią czytam i w pełni popieram. Wszystkim małym i dużym pociechą należy się Nowe życie. Pozdrawiam serdecznie

    • 3 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Stacja Kultura | Przystanek Zwierzęta #1

wykład, warsztaty, spotkanie

70-lecie Gdańskiego Zoo

30 zł
w plenerze, pokaz, gry

Gdański Charytatywny Spacer z Chartami - Chartoterapia (5 opinii)

(5 opinii)
imprezy i akcje charytatywne, spacer

Wild Animal Expo - Festiwal Zwierząt Egzotycznych

30 zł
wystawa, zlot

Najczęściej czytane