Nasza czytelniczka twierdzi, że ktoś postrzelił we wtorek jej psa. Do zdarzenia doszło w lasku przy osiedlu Moniuszki w Gdyni . Zwierzę po opatrzeniu i zszyciu rany wraca do zdrowia.
tak, bezpieczniej niż na ruchliwej ulicy
31%
nie do końca, boję się dzikich zwierząt i agresywnych, biegających wolno psów
33%
nie, szczególnie latem, gdy w lasach często urządzane są libacje
36%
Jak relacjonuje właścicielka psa, we wtorek około godz. 10, gdy zbliżała się ze swoim psem na skraj lasu, w pewnym momencie usłyszała huk i skowyt zwierzęcia.
Czytaj też: Kto strzelał z wiatrówki w okno?Nie wiadomo z czego strzelano
- Zorientowałam się, że ktoś postrzelił mojego psa. Zdecydowałam się jak najszybciej przewieźć zwierzę do weterynarza. Potrzebne było prześwietlenie, operacja i zszycie rany. Na szczęście pies wraca do zdrowia, choć panicznie zaczął bać się spacerów - mówi pani Aurelia.Nie do końca wiadomo, z czego strzelano do psa.
Zobacz również: Strzelał z wiatrówki w centrum Gdańska- Pewności nie miał weterynarz, który stwierdził jednak wyraźnie, że to rana postrzałowa. Nie było jednak śladów śrutu, a ja nie miałam głowy, żeby po zdarzeniu szukać go na miejscu, w lesie. Najgorsze jest to, że celem mogło stać się równie dobrze dziecko, bowiem wiele maluchów bawi się w okolicy, w tym także mój synek- opowiada.O sprawie została we wtorek powiadomiona policja.
- Kiedy powiedziałam, że nie ma dowodów, stwierdzili, że w takim razie nie mają co robić. Powinnam pewnie od razu to zgłosić, ale byłam w szoku i na początku chciałam ratować psa.Policjanci nie reagowali bo nie wiadomo, czy ktoś strzelał?Po wyjaśnienia zadzwoniliśmy w środę do rzecznika Komendy Miejskiej Policji. Twierdzi, że czytelniczka kontaktowała się z oficerem dyżurnym dwa razy.
- Po pierwszym telefonie na miejsce został wysłany patrol, ale funkcjonariusze nikogo ani niczego podejrzanego nie zauważyli. Jak przekazał dyżurny, druga rozmowa dotyczyła rodzaju rany. Rozmówczyni miała przekazać, że weterynarz nie stwierdził, żeby to była rana postrzałowa. Została poinformowana, że może złożyć doniesienie na komisariacie, ale się nie pojawiła- wyjaśnia Krzysztof Kuśmierczyk, rzecznik Komendy Miejskiej Policji. Wiatrówka czy plastikowe kulki?Czytelniczka tłumaczy z kolei, że po sugestii policjantów, że bez dowodów sprawą nie będą się zajmować, postanowiła nie pojawiać się osobiście na komisariacie.
Czytaj również: Opryski trawy zaszkodziły psom na DąbrowieTwierdzi też, że na pewno nie mówiła policjantom, że weterynarz wykluczył ranę wystrzałową, bo weterynarz, i to aż dwukrotnie, potwierdził jej, że to taka właśnie rana, choć nie miał pewności, z czego oddany mógł być strzał.
- Nie wykluczył, że ranę spowodowała amunicja ASG, czyli wystrzeliwane z pistoletów kulki metalowe lub plastikowe, które okaleczają skórę, ale nie uszkadzają tkanki mięśniowej - zaznacza.Ta broń do złudzenia przypomina pistolety, strzelby czy karabinki. Jej ceny wahają się od kilkuset do nawet kilku tysięcy złotych i jest ona popularna zwłaszcza wśród dzieci. Na ten rodzaj broni nie trzeba mieć pozwolenia, ale pasjonaci militariów i policjanci przestrzegają przed używaniem jej na wolnym powietrzu.
Przypomnijmy, że w lutym 2015 roku opisywaliśmy zdarzenie,
w którym pies w lesie pomiędzy Pustkami Cisowskimi i Demptowem został postrzelony z łuku. Po kilkunastu dniach okazało się,
że zwierzę nie przeżyło postrzału, a sprawca sam zgłosił się na policję, twierdząc był to nieszczęśliwy wypadek. Nie postawiono mu zarzutów, bo tę wersję potwierdził właściciel czworonoga.