Rodzinę szopów praczy mieszkających w Gdańsku-Oliwie spotkała przykra sytuacja. Samochód potrącił matkę dwóch młodych, której nie udało się uratować. Młode szopy zostały przewiezione do azylu dla tych zwierząt, który znajduje się pod Wrocławiem.
Referat Ekologiczny Straży Miejskiej w Gdańsku, czyli Animal Patrol, pewnego popołudnia otrzymał prośbę o interwencję w sprawie rannej samicy szopa, błąkającej się z dwójką młodych w okolicy torów kolejowych przy al. Grunwaldzkiej w Gdańsku-Oliwie. Zwierzęta udało się schwytać i przewieźć do
Całodobowej Lecznicy Weterynaryjnej Zwierzyniec w Gdańsku.
Niestety matki dwojga młodych nie udało się uratować.
- Samica została najprawdopodobniej potrącona przez samochód. Miała liczne złamania i obrażenia wewnętrzne. Nic nie można było dla niej zrobić, tylko humanitarnie ją uśpić - mówił Aleksander Zabrocki, manager Lecznicy Zwierzyniec.Dwójka młodych szopów była zdrowa i w dobrej kondycji, trzeba było jedynie je odpchlić. Później pojawił się kłopot natury techniczno-moralnej, bowiem szop pracz jest według prawa gatunkiem obcym inwazyjnym dla środowiska Europy. Zgodnie z ustawą o gatunkach obcych schwytane szopy powinny zostać uśpione. Weterynarze nie usypiają jednak zdrowych zwierząt.
Lekarze ze Zwierzyńca zaczęli więc szukać innej możliwości. Ta znalazła się... pod Wrocławiem, gdzie działa azyl Fundacji Szopowisko. Prowadzi go lek. wet. Grzegorz Dziwak, który obecnie ma pod opieką aż 37 młodych szopów i 11 osobników dorosłych.
Tranportu zwierzaków pod Wrocław podjęła się firma OL-MED, która na co dzień zajmuje się transportem rannych i chorych dzikich zwierząt na terenie miasta Gdańska.
Szopy pracze zamieszkały w kominie na Strzyży
Coraz więcej szopów w Polsce
- Z liczby zgłoszeń od mieszkańców, które do nas trafiają, widać, że problem szopów w Gdańsku narasta. Kiedyś zdarzały się sporadycznie, teraz kilka razy do roku - informuje Sabina Buczyńska, kierowniczka Referatu Ekologicznego w Straży Miejskiej w Gdańsku.Choć założyciel fundacji Szopowisko zdaje sobie sprawę, że szopy są szkodnikami w europejskiej przyrodzie, to jego zdaniem należy wziąć odpowiedzialność za osobniki gatunku, które zostały przecież wprowadzone w polskie środowisko przez człowieka. Wszystkie zwierzęta z azylu są sterylizowane.
Gdańskie maluchy to najprawdopodobniej samiec i samica. Mają około trzech miesięcy.