- 1 Całe Trójmiasto w strefie zakażenia ASF (260 opinii)
- 2 Kocur Jurek Galeon z przetrąconą żuchwą szuka domu (15 opinii)
- 3 Jak nazwać małe kapibary? Trwa głosowanie (48 opinii)
- 4 Niewidomy Miluś szuka opiekuna (20 opinii)
- 5 Zarzuty znęcania się nad 66 psami (115 opinii)
- 6 Kacze rodziny w opałach. Uratowano je (11 opinii)
Utopił lisa, a potem poderżnął mu gardło
Ranny i niezdolny do samodzielnego poruszania się lis leżał w niedzielę rano przy mostku na rzece w Gdyni Cisowej. Potrącone przez samochód zwierzę prawdopodobnie powinno zostać uśpione, ale nikt nie spodziewał się, że wezwany na miejsce "specjalista" najpierw będzie je topił, a następnie poderżnie mu gardło. - Więcej takich wpadek nie będzie - obiecuje Zdzisław Kobyliński, naczelnik Wydziału Zarządzania Kryzysowego w Gdyni.
Czytaj także: Lisy coraz częściej widywane w Gdyni.
Na miejscu pojawili się strażnicy miejscy. Do pomocy wezwali jednego z myśliwych, który ma podpisaną umowę z miastem na usuwanie żywych i martwych dzikich zwierząt. Nikt nie spodziewał się jednak, że myśliwy dobije lisa w tak drastyczny sposób.
Poderżnął gardło, świadek do szpitala
- Zamiast fachowo skrócić mu cierpienia, najpierw utopił lisa w rzeczce, a następnie podciął zwierzęciu gardło - relacjonuje Danuta Wołk-Karaczewska, rzecznik gdyńskiej straży miejskiej.
Zrobił to nie bacząc na fakt, że wokół byli ludzie, którzy doskonale widzieli, co się dzieje. Było niedzielne przedpołudnie w parku chętnie odwiedzanym przez mieszkańców.
- Jedna z kobiet, która się przyglądała zdarzeniu, doznała szoku i trafiła do szpitala. To chore, że w XXI wieku można się tak pastwić nad zwierzętami. Wszyscy, którzy to widzieli, nie mogli uwierzyć, że to odbywa się w majestacie prawa - podkreśla nasz czytelnik, który był świadkiem zdarzenia.
Nie da się nakręcić dobrego i humanitarnego filmu z ubojni zwierząt. Miłośnikom kiełbasy też nikt nie pokazuje jak ona powstaje, bo by jej nie kupili.Po zabiciu zwierzęcia, myśliwy nie zabrał go ze sobą, lecz zostawił je w parku. Strażnicy miejscy musieli dzwonić po kolejną osobę i dopiero wtedy martwy lis został usunięty.
Raport ze zdarzenia trafił już na biurko komendanta Straży Miejskiej oraz naczelnika Wydziału Zarządzania Kryzysowego w gdyńskim magistracie, który podpisuje umowy z myśliwymi. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że nie była to pierwsza skarga na temat dobijania zwierząt w miejscu publicznym.
Urzędnicy: mógł dobić, ale nie przy ludziach
Lis miał zmiażdżoną miednicę i tylne łapy. Poruszał się na przednich, miał też sprawny pysk. Może mógł więc stanowić zagrożenie dla myśliwego, który próbowałby go złapać?
- Z racji miejsca i okoliczności nie można było użyć broni, ale też nie należało zabijać zwierzęcia na oczach osób postronnych. Obiecuję, że więcej takich wpadek nie będzie, a myśliwy, który dobił lisa, dostał już naganę. W tym przypadku nie było możliwości uratowania zwierzęcia i trzeba było je dobić, ale nie raz zdarzało się już, że np. małe dziki były przewożone do weterynarza, gdzie dzięki szybkiej kuracji odzyskiwały siły i wracały na wolność. Z drugiej strony, warto pamiętać, że nie da się pokazać dobrego, humanitarnego filmu z ubojni zwierząt, a miłośnikom kiełbasy też nikt nie pokazuje, jak ona powstaje, bo by jej nie kupili. Czasem trzeba jednak zdecydować o skróceniu cierpienia zwierząt - podkreśla Zdzisław Kobyliński, naczelnik Wydziału Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta Gdyni.
Procedury mówią jednak zupełnie co innego. To nie do myśliwego należy ocena stanu zwierzęcia i jego szans na przeżycie. Nawet jeśli na pierwszy rzut oka są one niewielkie. Tak przynajmniej jest w Gdańsku, gdzie również zapytaliśmy urzędników o sprawę.
- Myśliwy wyposażony jest w odpowiednie klatki, worki etc., w których powinien przetransportować ranne zwierzę do lekarza weterynarii. To on podejmuje decyzję, czy zwierzęciu można pomóc, czy też powinno się je uśpić. Nikt nie może dobijać zwierząt, nie tylko w miejscach publicznych, ale także dlatego, że weterynarz zrobi to bez niepotrzebnego bólu dla zwierzęcia - podkreśla Emilia Salach, kierownik referatu prasowego gdańskiego Urzędu Miejskiego.
Opinie (420) ponad 10 zablokowanych
-
2015-10-13 05:55
Szkoda naboju
w takim przypadku. Za drogi.
- 2 6
-
2015-10-13 06:11
Rzetelne dziennikarstwo?
Dziennikarzowi polecam doedukowac sie z multi-kulti. Zwierze nie zostalo utopione tylko dokonano rytualnej ablucji przed ubojem rytualnym (halal). Przypominam, ze uboj rytualny jest w Polsce dozwolony. Podziekowania prosze slac do PO.
- 6 6
-
2015-10-13 06:33
Dlaczego organ nadzorujący pracę nie zgłosił tego faktu prokuraturze (1)
O ile sobie przypominam na takie bestialstwo jest paragraf "według ustawy o ochronie zwierząt znęcaniem się nad zwierzętami jest zadawanie albo świadome dopuszczenie do zadawania bólu lub cierpienia" , czy to że ten zboczeniec miał umowę z miastem powoduje że jest bezkarny przecież topienie to świadome znęcanie się i to w dodatku ze szczególnym okrucieństwem.
niniejszym apeluje do animalsów , oraz wszystkich stowarzyszeń ochrony zwierząt o doniesienie na tego gnoja do prokuratury z odpowiednich paragrafów oraz wystąpienie do związku myśliwskiego o odebranie praw myśliwego,(min dlatego was wspomagam finansowo) osoby odpowiedzialne za umowy powinny w trybie natychmiastowym rozwiązać z nim umowę i uruchomić wszystkie możliwe kary .- 19 2
-
2015-10-14 10:02
Popieram!!!
- 0 0
-
2015-10-13 07:06
Psychol powinien odpowiadać za maltretowanie zwierzaka..
- 10 1
-
2015-10-13 07:07
Większość "myśliwych"
To niestety takie typy. Bigos, gorzała i zabijanie. Na tzw. stanowiskach zwierzęta się karmi, a w trakcie jedzeni,a z wygodnej ambonki się do nich strzela ! To nie ma nic wspólnego z myślistwem.
- 19 6
-
2015-10-13 07:15
Wokół byli ludzie???
Gdyby tam byli ludzie to któryś by kopnął w głowę tego "myśliwego" a tam było co najwyżej stado bezmyślnych zombi...
- 12 3
-
2015-10-13 07:17
Doznała szoku i trafiła do szpitala.
Ale wcześniej na niedzielne śniadanie jadła polędwice i białą kiełbasę. Może to jej zaszkodziło?
- 12 11
-
2015-10-13 07:45
Ale skurczysyn...
- 7 1
-
2015-10-13 07:53
a czego innego się spodziewać po myśliwym? przecież tacy ludzie nie mają w ogóle empatii.
- 10 3
-
2015-10-13 07:56
Nagane?
Za tak karygodne zachowanie powinien dostać zwolnienie i dodatkowo oskarżenie za znęcanie się nad zwierzętami.Poderżnięcie gardła to niewyobrażalnie brutalny sposób postępowania,a ktoś kto jest myśliwym powinien zdawać sobie z tego sprawę.W pale się nie mieści to co przeczytałam.
- 16 2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.