- 1 Całe Trójmiasto w strefie zakażenia ASF (260 opinii)
- 2 Kocur Jurek Galeon z przetrąconą żuchwą szuka domu (15 opinii)
- 3 Jak nazwać małe kapibary? Trwa głosowanie (48 opinii)
- 4 Zarzuty znęcania się nad 66 psami (115 opinii)
- 5 Niewidomy Miluś szuka opiekuna (20 opinii)
- 6 Kacze rodziny w opałach. Uratowano je (11 opinii)
Wyciągnięty z szamba - szczęśliwy finał kociej historii
Koty żyjące na wolności często zdane są na łaskę bądź niełaskę ludzi, natury i warunków zewnętrznych. Niekiedy, przez nieszczęśliwy przypadek, znajdują się nagle w potrzasku, z którego nijak nie mogą znaleźć wyjścia. Dzięki nadzwyczajnemu zaangażowaniu grupy wolontariuszy z Gdyni udało się skutecznie przeprowadzić niełatwą akcję ratunkową, która uratowała życie i zdrowie młodego kotka.
Ta historia mogła skończyć się źle, i to na wiele różnych sposobów. Maleńkie, niespełna dwumiesięczne kocię, żyjące z matką i trójką rodzeństwa na terenie działek, nagle zniknęło. Ale nie całkiem - było słychać jego rozpaczliwy krzyk, któremu wtórowała dorosła kotka. 18 lipca wolontariusze z Sekcji do Spraw Kotów Wolnobytujących [pisownia oryg. - red.] otrzymali zgłoszenie i wybrali się na teren oksywskich działek.
Akcja ratunkowa - mały kotek uwięziony w wyschniętym szambie:
Udało się! Szczęśliwy finał akcji
Bez wyjścia, bez pomocy
Na miejsce została wezwana straż pożarna, jednak funkcjonariusze nie byli w stanie pomóc. Sytuacja zaczęła robić się dramatyczna, a na domiar złego okazało się, że kocię przebywa w pułapce już... tydzień! Nieznany był jego stan zdrowia, nie wiadomo było, czy nie ma połamanych kończyn. Rany na grzbiecie jego matki wskazywały jasno na to, że przeciska się do wyschniętego szamba, żeby karmić swoje dziecko.
Wolontariusze podjęli próbę opuszczenia do środka liny skonstruowanej z powiązanych do siebie swetrów, jednak kotek nie dał rady się po niej wspiąć. Jedyne, co tego dnia mogła zrobić grupa, to dostarczyć mu do środka jedzenie i kocyk do spania.
Grupa dobrych serc
Następnego dnia do akcji włączyli się kolejni ludzie dobrej woli. Zbiorowym wysiłkiem udało się zbudować drabinkę, dać kotu kolejny posiłek oraz ustalić adres i telefon właścicielki działki. Podjęto także decyzję o próbie rozebrania podłogi i dostania się w ten sposób do szamba.
20 lipca, w piątek, zdeterminowana grupa znowu ruszyła do akcji.
- Udało się namierzyć panią z administracji osiedla, na którym mieszka właścicielka działki - mówi Mirella Kwapich. - Kobieta podała nam piętro, ale powiedziała, że nie zastaniemy państwa w domu. Jednak znowu mieliśmy szczęście, bo "te" drzwi otworzyły mi się dosłownie przed nosem, a właściciele działki okazali się ogromnymi miłośnikami kotów. Dostaliśmy klucze do altanki i zgodę na rozebranie choćby całej podłogi.
Zadanie nie okazało się proste ani przyjemne, ale po długim wysiłku wolontariusze dostali się do kota, a jego reakcja wynagrodziła wszystkie trudy. Brudny, głodny, ale cały i wyglądający na zdrowego, został odwieziony do lecznicy weterynaryjnej na kompleksowe badania. Miał dużo szczęścia w nieszczęściu, a już niedługo trafi do kochającego domu.
- Maluszek został już opatrzony - mówiła Mirella Kwapich dzień po zakończeniu akcji. - Niestety, z powodu odwodnienia ma podwyższony mocznik, ale damy radę. Jest naprawdę uroczy i kochany. Przed nami łapanka trójki rodzeństwa i bohaterskiej, poranionej przy przeciskaniu się do maluszka, matki. Maluszkom spróbujemy znaleźć domy, a co z matką - zobaczymy. Ona nie jest tak całkowicie dzika. Najchętniej wzięlibyśmy ją do siebie, ale nie mamy miejsca na zdrowe zwierzaki - prowadzimy domowe hospicjum dla kotów. No i rozsądek "finansowy" mówi nie. Niestety, to wszystko kosztuje.
Każdego, kto chciałby pomóc ratować zdrowie i życie kotów, zachęcamy do odwiedzenia gdyńskiego sklepu charytatywnego dla zwierząt Burasek, prowadzonego przez Fundację im. Jadwigi Adamowicz.
- Joanna Skutkiewiczj.karjalainen@trojmiasto.pl
Miejsca
Opinie (80) 2 zablokowane
-
2018-07-26 20:20
Ta historia przywraca wiarę w ludzi. Mam nadzieję, że kotka też znajdzie dobry, kochający dom...
- 2 0
-
2018-07-27 00:12
życie (2)
Ile polskich dzieci tłuki jedne umiera z głodu ile dzieci jes w domu dziecka bo rodzice nie maja pracy niemaja co jeść a koty najwazniesze one sobie poradza a dzieci majątek państwa nie żaćmilo wam chyba rak mozgu tluki
- 0 7
-
2018-07-27 12:47
Prośba
Śmiało: proszę adoptować dziecko, pomagać rodzinie potrzebującej pomocy, dać pracę rodzicom- zamiast pouczać i obrażać innych.
"Po czynach jego go poznacie".- 3 0
-
2018-07-31 07:52
Zwykle pisze tak, ten kto nic nie robi i udziela światłych wskazówek innym
- 1 0
-
2018-07-27 12:45
Burasek
Oczywiście, że zawożę do Buraska czyste i całe przedmioty oraz ubrania, które są juz mi niepotrzebna, a tam zasilą konto " na koty" !!!! Oczywiście zachodzę tam co kilka dni i zawsze coś ciekawego upatrzę dla siebie- jest tam bardzo duuuuuzo książek (aktualnych bestselerów także, takich raz przeczytanych). Polecam!!!!
- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.