Policyjne małżeństwo, jadąc na służbę, zauważyło psa, który pił wodę z kałuży. W pobliżu nie było właściciela, a zwierzę było wyraźnie zagubione. Policjanci zabrali więc psa na komendę, nakarmili, po czym zawieźli do schroniska, gdzie niedługo później odebrali go właściciele.
próbuję sam(a) mu pomóc, odwożę do schroniska
56%
nic nie robię, to nie moja sprawa
14%
Była godz. 6:30 rano, gdy policyjne małżeństwo jechało do komisariatu na służbę. Na
ul. Filipkowskiego
para zauważyła psa pijącego wodę z kałuży. Nigdzie nie było jego opiekuna.
- Funkcjonariusz, który na co dzień jest kierownikiem przewodników psów służbowych, postanowił wraz ze swoją żoną przewieźć go do najbliższej jednostki policji, gdzie oboje służą, i podjąć próbę odnalezienia właścicieli - mówi Jolanta Grunert z Komendy Miejskiej Policji w Gdyni.Policjanci, po przyjeździe do komisariatu, starali się uruchomić nadajnik GPS w obroży psa, aby przez aplikację uzyskać kontakt z właścicielem. Stworzyli też posty na portalach społecznościowych, po czym poinformowali patrol interwencyjny z gdyńskiego "Ciapkowa", aby psiak został zabezpieczony.
Trójmiejskie schroniska dla zwierząt
Pies został też osuszony, napojony i nakarmiony karmą gastro, a następnie trafił do schroniska.
Jeszcze przed południem odebrali go stamtąd właściciele (otrzymali sygnał z nadajnika GPS). Okazało się, że zaginiony zwierzak to Grom, który zgubił się podczas spaceru w rejonie Chwaszczyna... i to tam szukali go właściciele, gdy on był już kilka kilometrów dalej.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
